Image Map

FaceBook

wtorek, 22 grudnia 2015

KRAKÓW Z PSEM - cz. 1 - MATAFORMA Cafe

W weekend razem z Biru wybraliśmy się do Krakowa pociągiem ("Podróż z psem w pociągu" w następnym poście). Zwiedzając rynek gdzie zaciekawił się bryczkami a raczej tymi z kopytami, poganianiu gołębi nastał czas na odpoczynek. Szukaliśmy długo czegokolwiek abym ja mogła zjeść śniadanie a Birek odpocząć. Natrafiliśmy na cudowne miejsce: METAFORMA Cafe (https://www.facebook.com/metaforma.cafe). I to co zobaczyłam, stosunek tych cudownych ludzi do zwierząt, ludzi, dzieci- nie da się tego opisać... !!! Nie miałam pojęcia że w tak cudownym miejscu, jest tak cudowny lokal z cudowną ekipą i atmosferą!! Jak mi ktokolwiek powie że pies i lokal gastronomiczny to zło- wyślę ich tam! Zamówiłam sok, psiak dostał wodę, paluszka do gryzienia, nikt nie patrzył na nas jak na intruzów, gdzie zaraz pies coś popsuje, nasika, pogryzie. Zero stereotypów! Zero oceniania! Birek ma problem teraz z zębami, bo w pewnej chwili był szczerbaty i jest okres ślinienia i rozlewania a raczej kapania z mordki, więc na świnił trochę pijąc wodę- odziwo nikt nam nie zwrócił uwagi, nie wyprosił, nie miał pretensji. PSIARZE! JEDŹCIE TAM! Możecie zjeść coś, napić się, pogadać. Cicho spokojnie i wyjątkowo! Polecam z całych sił i napewno tam wrócimy! :)

ZALETY:
+ ceny;
+ atmosfera świetna;
+ obsługa idealna (Pozdrawiamy!!)
+ blisko rynku i głównych atrakcji
+ wyjątkowo dobre koktajle(!)
+ chcesz przyjść z dziećmi?! SUPER! zabawki, lalki i inne atrakcje czekają


+ dużo przestrzeni
+ dobry wystrój
+ traktowanie czworonoga wieeeeeeeeeeeeeelki plus!

WADY:
- żałuje jedynie że nie ma stacji do ładowania telefonu- na pewno miałabym mnóstwo zdjęć z tego cudownego miejsca!!  :)


Niestety z powodu rozładowania się telefonu nie mam zdjęć Birsonka w lokalu :(

Paka dla zwierzaka - czyli mam prezent dla mojego gówniarza!

Zainteresowałam się tematem wysyłki psiej paczki w której jest wszystko niespodzianką. Jako macocha malucha muszę ciągle wymyślać mu jakieś zajęcia, kombinować za nowymi wrażeniami. Przed świętami stwierdziłam że może fajną opcją będzie prezent już gotowy- niespodzianka nie tylko dla malucha ale i dla mnie :) I zamówiłam! :) dzisiaj dostaliśmy paczkę. Wybieramy wielkość psa i pakiet: jednomiesięczny, trzymiesięczny, półroczny oraz urodzinowy. Możesz również napisać czy są jakieś uczulenia lub uwagi odnośnie paczki. Fajna opcja- wybrałam dużego psa (no 20 kg ma już), jeden miesiąc- cena nie taka straszna na zawartość. Birek oczywiście strasznie zaciekawiony że znowu kolejna paczka, a miał zagadkę bo mu coś pachniało bardzo :)

Zalety paczki:
+ nigdy nie wiesz co dostaniesz jest to niespodziewanka dla Ciebie i psa
+ wybierasz wielkość psa;
+ dobry kontakt z organizatorem tego zamieszania :)
+ darmowa dostawa;
+ 100 procent mięsiwa i natury
+ wyjątkowe produkty których w sklepie nie spotkasz;
+ cena :)

Wady:
- zamówiłam jedynie na jeden miesiąc :((((( ......
A tak serio- nie zauważyłam żadnych wad...


A Wy jakie macie zdanie o takich paczuszkach dla maluszkach/duziuczka? :)





zamów na: http://www.pakazwierzaka.info/

czwartek, 10 grudnia 2015

STRAŻ MIEJSKA I PIES - jak uniknąć mandatu?

Dużo z Nas wypuszcza swoje małe pociechy(lub trochę większe) bez smyczy- aby pobiegały z innymi psiokami, czy ogólnie słuchają się i masz do nich "pewność". My mamy sytuację że Birek lubi się bawić z psami- bardzo lubi. No i jak malca do psiaków nie puścić? :( No ale z drugiej strony są przepisy: PIES ALBO NA SMYCZY ALBO W KAGAŃCU. Na smyczy pies nie pobawi się z psami. Smycze się poplączą, on poplącze właścicieli. Kaganiec? No nie dziękuje, pies ma niecałe 5 miesięcy... No i zrobił się w mojej głowie problem.. Jak dogodzić psu, aby nie zdobyć mandatu? No i po chwili było rozwiązanie... Pojechałam do Praktikera- kupiłam 7 m sznurka budowlanego i w domu zrobiłam mu powiedzmy: "linkę szkoleniową". Jest dość długa aby go w odpowiednim momencie złapać (np. jak widzę dzieciaki do których chciałby podbiec się przywitać) a z drugiej strony mam spokój, bo ma już swoją przestrzeń do latania. I tak zapewne będzie "ale" : linka się plącze. Owszem na początku się pies w nią plącze, ale po 2 dniach już Birek opanował że linka idzie z prawej strony i to jest norma. :)

A co z kagańcem? Będąc ostatnio na spacerze usłyszałam że właściciele szyją własnoręcznie kagańce.. :) Tzn? Tzn wygląd ma kagańca ale jest luźny i teoretycznie uszyty ze szmatek, taki o aby żeby był. To jest też rozwiązanie ale już dla większych psów i dorosłych. :)


A w praktyce?
Wczoraj około godziny 11 wyszłam z Biru na spacer. Był bardzo aktywny, bawił się z psiakami ( jamnik+maltan). Rozeszliśmy się. Psiaki poszły do domu, Birek jeszcze został - jadł sobie trawę, wąchał. W pewnej chwili widziałam jak jedzie przez wąwóz straż miejska. Więc nadepnęłam na sznurek i stoję. Patrze się na nich, oni na mnie. Chyba się nieźle zdziwili widząc dziewczynę która pewnie siebie stoi a nie w pośpiechu łapie psa na smycz. Założyli czapkę. A ja w tym momencie pokazałam jak stoje na sznurku (sznurek jest zielony więc bardzo trudno go zobaczyć :)) Ukłonili się, pojechali a mi pieniądze dalej lezą na koncie. Ufff...

A Wy jak załatwiacie sprawę prawną psiaków odnośnie biegania luzem? Puszczacie ich? Dostaliście mandat?

poniedziałek, 23 listopada 2015

KOT I PIES- ścieżka wojenna

Pierwsze pytanie: DLACZEGO?

Główną przyczyną awantur są błędy w interpretacji mowy ciała. Przedstawiciele obydwu gatunków używają podobnych sygnałów, ale w zupełnie innym celu.

KOCI GRZBIET- kot: wystraszony; pies: uważa że kot przygotowuje się do ataku
LEŻENIE PSA NA GRZBIECIE- kot: o chce się bawić, mogę się na niego rzucić; pies: "nie bij, nie zrobię Ci nic złego"
OCIERANIE SIĘ- kot: zaznacza rewir; pies: pokazuje kto tu rządzi
MERDANIE OGONEM: kot: oznaka napięcia, pies: radosne podekscytowanie, uspakajanie przeciwnika

Jeden fałszywy ruch i kłótnia gotowa. W lepszej sytuacji są zwierzaki które wychowały się razem od maleńkości.

CO MY ROBIMY?
Jesteśmy w dobrej sytuacji, gdyż u moich rodziców jest kocica- Galicja, przygarnięta gdy mieszkałam jeszcze w Krakowie spod bloku. A że wychowana razem z 4 suczkami, ostrożnie, ale nie agresywnie podeszła do Birka. Na początku oboje byli trochę spięci. Kot nie wiedział co to za dinozaur w naszym domu, pies nie wiedział co to za dziwadło się kręci. Po chwili kot i Birek przyszli do mnie z dwóch stron. Później kot wszedł mi do pokoju, gdzie Birek spał, wskoczył na parapet i obserwował. Później oboje już spali. Na drugi dzień kocica się pomyliła i zamiast ocierać się o moje nogi, otarła się o Birka. Wystraszyła się chwile ale chyba to był kluczowy moment. Jedno i drugie wobec siebie jest przyjaźnie, spokojnie nastawione. I jedzą z jednej miski :)

CO NIE ROBIĆ?
Napewno nic na siłę. Nie bierzemy kota i nie przynosimy go do psa. Kot wtedy nie wie co się dzieje i jest na straconej pozycji. Również psa nie pchamy na siłę do kota. Wszystko ma swój czas. Nie doprowadzajmy też do scen zazdrości między nimi. Najlepiej nikogo nie głaskać nie dotykać i nie nosić.


Nelka ze Stasiem :)

Usher z Nunu :)

Galicja :)

Ten czarny piesek to Usher, gdy umierał ten czarny kocurek Stasio leżał przy nim. Cały czas. A potem tydzień nie jadł i miauczał(okropnie, naprawdę..) . MIŁOŚĆ MIĘDZY PSEM I KOTEM ISTNIEJE...

A Wy jakie macie sposoby?

KOMENDA- piątka!

Do treningu potrzebny będzie:
a) kliker
b) smakołyk
c) optymizm :)

Jak to robimy?
Na początku każe siąść Birkowi. Jeżeli już siedzi, sama siadam/kucam i wystawiam rękę do "piątki". Jeżeli dotknie ręki łapką-KLIK-CIACHO. Jeżeli nie wie, co ma zrobić najlepiej wziąść smakołyk w dłoń i gdy dotknie dłoni łapką -KLIK-CIACHO. Zwiększamy nasze wymagania, że pies musi "uderzyć" łapką w rękę.

Czego nie robimy?
Oczywiście jak zawsze nie dotykamy psa samemu, nie bierzemy łapki sami, nie krzyczymy i nagradzamy za nawet najmniejszy progres :)

na filmie można zobaczyć rozproszenie małego :)

środa, 18 listopada 2015

PROŚBA - PROSZĘ O POMOC - PSIARZE Z BLOGÓW CZAKIEGO - PRZYPADKOWI ODWIEDZAJĄCY....

GORĄCA PROŚBA MOI KOCHANI PSIARZE!!!!!!

Chciałabym Was prosić o zgłaszanie strony pod adresem:
https://web.facebook.com/Jak-pies-to-tylko-w-formie-kie%C5%82basy-900345993331736/?fref=ts

Strona propaguje przemoc i moim zdaniem (przynajmniej mnie) napawa irytacją. Strona dla osób które mają silne nerwy! Lecz bardzo Was proszę o pomoc. ZGŁASZAJMY JĄ DO ADMINISTRATORÓW FACEBOOK'A. NAJLEPIEJ NIE PISZMY KOMENTÓW, NIE DAWAJMY LINKÓW, NIE UDOSTĘPNIAJMY- DAJEMY IM WTEDY WIĘKSZĄ P O P U L A R N O Ś Ć !!!

Dziękuje Wam i każdemu z osobna za pomoc! :(

poniedziałek, 16 listopada 2015

Zbliża się zima i święta... - 3 prośby

Jest już 16 listopad.. Za miesiąc będziemy gnać za prezentami, choinkami i innymi gadżetami. Czas na refleksje. Czy prezenty dają szczęście? Czy są potrzebne w tym świecie? Co ze zwierzakami które nie mają domu? Te dwa pytania są dość błahe z porównaniu z ostatnim. Zwierzęta- istoty żywe, nasi przyjaciele. Jadąc do schroniska zawsze patrze na imię psiaka oraz na datę, od kiedy on tu jest. Wierzcie mi styczeń i maj-czerwiec to są najczęstsze daty. Styczeń bo po świętach, jednak prezent w postaci psiego dziecka się nie udał i okres przedwakacyjny bo kto będzie płacił za hotel dla psa 3 tygodnie.. Wiem że większość z Was ma psa/psy. Wiem że wzięcie psa ze schroniska jest dla Was nieosiągalne: m.in. przez metraż w domu, wynajmowanie, budżet, itd. A co myślicie jakbyście zrobili psiakom prezent? 

Odkąt pamiętam zawsze pod koniec listopada/na początku grudnia jechałam z rodzicami do schroniska zawieść psiakom kołdry, jakieś prześcieradła, ręczniki, karmę. Niektóre rzeczy były już zniszczone, ale nadawały się ocieplić budę, czy na wychowanie małych psiaków które ciągle podsikują. Niby nic, a jednak tak wiele. Jestem już dojrzałą kobietą, nie zarabiam jakiś kokosów, ale wiem że niedługo podjadę do jakiegoś "ciuchlandu" kupię kołdrę, ręczniki, parę zabawek- podjadę do marketu kupię karmę i zawiozę dla psiaków.

Również w pracy miałam chęć zorganizować zbiórkę. Lecz przez ten głupi wypadek wątpie że w tym roku zjawie się tam. :( 

Chciałabym Was poprosić o przeprowadzenie zbiórek w szkołach, w domach, miejscach pracy. Porozmawiajcie z "górą" - dyrektorem, kierownikiem, rodzicami. Zachęćcie innych do pomagania. Jeżeli w pracy masz 30 osób które przyniosą po kocu - będzie już 30 koców dla schroniska. Jeżeli masz w szkole 300 osób a przyniosą po puszcze żarcia mokrego - psy dostaną 300 puszek. Niby nic. A jednak. 

Chciałabym Was poprosić również o to aby nie zapominać o tych mniejszych sierściuchach - o kotach. Im też jedzenie czy kocyk się przyda. 

Chciałabym Was prosić o przemyślane prezenty. Nie kupuj/nie bierz ze schroniska psa/kota aby dać komuś go w prezencie. To musi być przemyślana decyzja. Decyzja całej rodziny. 

piątek, 13 listopada 2015

A czo ten kot?

Czo ten kot się bawi moimi rzeczami? On tak może?! Ej kocie...!!!!! Ale dobrze że mu nic nie wypadło, frajer mały :P


PIES W MUZEUM?! CZEMU NIE!!

Wiecie że niedawno mieliśmy wypadek. Wracaliśmy z wtedy z Warszawy.
W Warszawie musieliśmy załatwić kilka spraw a przy powrocie zamarzyło nam się podjechać pod Plac Kultury i Nauki. Przeszliśmy się wokół, a widząc muzeum bez naklejki "nie wchodzić z psem" od razu weszliśmy. I tam nie małe rozczarowanie. Pani z szatni nam powiedziała że raczej nie wejdziemy i aby pójść do kasy, w kasie Pan stwierdził że on nie decyduje i żeby pójść do Pani kierownik i tam oczywiście Pani się na początku zachwyciła piękniastym Birsonkiem. Ale prawo jest prawem. Pokazaliśmy komendy które Birek umie i dalej prosiliśmy. Udało się! Weszliśmy do muzeum z Birkiem! 
Niestety nasze prawo i społeczeństwo nie jest upsione. Na psa reaguje się nie bo nie. Bez żadnych argumentów przekonuje się klienta że nie można wejść z psem bo takie mają zasady a oczywiście ani plakietki z przekreślonym psem, ani żadnej informacji. Każdy właściciel wie że za szkody wyrządzone przez psa on odpowiada. Więc jaki problem? Wiem że zaraz milion osób mi powie że jedzenie i pies, że zarazki i bakterie. Ja się zgodzę. Ale popatrzmy na siebie. My też mamy na sobie kilka milionów zarazków, przenosimy różne choroby itd. Trochę trzeba wyluzować.. My, psiarze chcemy jedynie trochę więcej swobody.. Trochę zrozumienia.. I wiem że do Stokrotki z psem na zakupy się nie udam, ale też powinnam udać się do restauracji i wejść na patio bez marudzenia. Niestety Polska jest zacofanym krajem odnośnie wejść psów do miejsc publicznych. 
Chociaż mam plan na następny miesiąc - wejścia z psem do różnych obiektów gdzie nie ma karteczki "bez psów" i sprawdzenie czego właściciele się obawiają i zrobić listę miejsc przyjaznym dla psiarzy i ich podopiecznych :)

Wszak dziękuje Muzeum ... za możliwość zwiedzenia tak interesującego miejsca jak Wasze muzeum. Jeszcze raz WIELKIE DZIĘKI !!



wtorek, 10 listopada 2015

Z kim powinien bawić się szczeniak?

Z kim powinien bawić się szczeniak? Oto jest pytanie.

Idę jak codzień z Birkiem na spacer. Godzina 8-9. Nagle zauważa labradora- Słonia- naszego dobrego znajomego. Później dochodzi do nas Goliat- psiak w typie owczarka niemieckiego. Zaczynają się harce! I chociaż Birek najmłodszy i najmniejszy daje radę zabawie dorosłych psów. Podchodzi do nas kobieta, lat około 50:
-Pani nie boi się puszczać szczeniaka z dużymi psami?
-Nie, znają się od 2 miesiąca życia małego.
-Ale takie duże, jak trzepnie łapą to po psie.
-Rozumiem panią, ale niech Pani popatrz nikt go nie wali łapą, a wręcz uważają na niego.
-Do czasu...
-Jak to do czasu?
-A bo wie Pani, była sytuacja gdzie taki szczeniak dostał łapą od dorosłego psa i rozharatał mu oko. Naprawdę dużo pieniędzy właścicielkę kosztowało leczenie tego malucha... Niech Pani idzie i zabierze tego malutkiego psa jak najszybciej..

Oczywiście nie zabrałam Birka. Dlaczego? Dlatego że wypadki się zdarzają. To jest normalne. A Birek jest psem. Zwierzakiem stadnym. Jak miał 2 miesiące Golo pozwalał mu gryźć ogon, wyrywać zębami sierść. Gdy podrósł- nauczył go kopać w ziemi, wie że nie może zabierać z pyska patyka innemu psiakowi. Słoń zaś jak sama nazwa wskazuje idzie i idzie, i idzie a Birek go gryzie, podgryza i gryzie. Bardzo spokojna psinka z wielką dozą radości i cierpliwości. Idąc tym tropem Birek powinien  bawić się Naprawdę wiecej ludzie sobie robią kłopotu, niż psy. Jeżeli Birkowi działaby się krzywda (a czasami pies jest umierający bo ktoś mu na łapkę stanie i trzeba ją naprawiać:)) przyleciałby, płakał.. A on czasami jak nawet zapiszczy cichutko i chcę go odciągnąć sprawdzić czy wszystko w porządku, idzie zaczepiać dalej :)
tylko ze szczeniakami, w swojej masie.. A ma przyjaciół małych (maltanów, jednego yorka, kundelki, buldogów fr.) i dużych (labków, owczarków, nowofundlandkę, itd).

Rozharatane oko. Tak, to się zdarza. Istnieją przypadki, gdzie matka psów też "przypadkowo" drapnie w oko i jest problem. Nie ma reguły, że pies mały nie zrobi tego małemu psu, a pies duży z małym od razu sobie zrobią krzywdę. Tak to nie działa. To są zwierzaki. Różne rzeczy się zdarzają. Nie można popadać w paranoje. Jak dziecko Krysi złamało rękę przez syna Zdzisi, to moje dziecko z synem Zdzisi nie będzie się kolegować bo złamie rękę? Oj, tak to nie działa...

Pamiętacie metode 12x12? Szczeniak ma poznawać. Ma na to czas. Musimy mu w tym pomóc i dać bezpieczeństwo. To tyle, ale to aż tyle..

poniedziałek, 9 listopada 2015

A KUKU PANIE PSIE - sposób na posłuszeństwo

Wiem, że często są problemy z ucieczkami psów, nie posłuszeństwem, gdy trzeba przyjść do Pana..
No i rodzi się problem dość poważny.
Wyobraźmy sobie sytuacje: pies nam ucieka na ruchliwą ulicę, zostaje potrącony, my musimy zapłacić za szkodę, policję nie obchodzi że kierujący jechał 70 zamiast 50 km/h, plus leczenie psa (jak można) i zjedzone nerwy. Są gorsze scenariusze.

USHER
Miałam podobną sytuację. Byliśmy w nowym domu, aby go dalej remontować, oczywiście pies się kręcił tu po domu, tu po podwórku. Przyjechał sąsiad aby pomóc. Wieczorem przed wyjazdem sąsiada Usher(mój ś.p. pies-kundelek) dostał od mamy kostkę. Jak to miał w zwyczaju w lecie położył się pod samochodem, pod kołem. Sąsiad uruchomił silnik i cofnął. Rozległo się skomlenie... Usher połamał miednicę i prawą tylnią łapkę. Żaden z Wetów nie dawał mu szans. Jedna klinika zaoferowała pomoc, lecz bardzo drogą.. Mój tata był najbardziej zżyty z Ushim- robili wszystko razem. Nie widział innego wyjścia niż tylko zapłacić ponad 2 tysiące za życie psa.. Przecież jest o wiele więcej warte.. Przecież to członek rodziny... Nasz przyjaciel.... Na szczęście wszystko skończyło się z happy-endem. Pies był 2 tyg w klinice, wyleczyli, trochę się pomordował ale wyleczył się :)

NELA


Kolejną bohaterką jest Nelka- suczka o typie beagle. Gdy ją przygarnęłam z DT gdzie przebywała ponieważ była z pseudohodowli- była moim marzeniem. Szkoda że wtedy jeszcze nie interesowałam się behawiorystyką ani wzorcami rasy. Nie wiedziałam że w tak małym psiaku, może być tyle energii i tyle radości.. Wzięłam ją jak byłam w szkole średniej- głównie dla rodziców, którzy bardzo przeżywali śmierć Ushiego. Lecz wychowanie do roku spadło na mnie. I wtedy zaczęły się jej beaglowe ucieczki w siną dal.. Tyle dobrego że mieszkałam na małym osiedlu otoczonym lasem i każdy ją znał. Lecz kiedyś przesadziła.. Będąc w lesie poszła za tropem. Szukałam ją 2 h, ściągnęłam każdego kto ją zna aby ją znaleźć. Było już późno, rano do szkoły. Wróciłam ze łzami w oczach, z czarnymi myślami. W płaczu usnęłam. Po 2. wstałam, stwierdziłam że będę jej szukać do rana jak będzie trzeba. Gdy zeszłam na dół, Nelka siedziała przy klatce. Jej oczy mówiły : "Już nie będę, wybacz.". Wzięłam ją do domu, dałam jeść i poszłam spać. Fakt- nigdy od tamtej pory nie uciekła. Patrzy się czy obok niej jest człowiek. Czy go widzi? Czy on ją widzi? Problem rozwiązał się sam.. Trochę sposobem nie behawioralnym i niemiłym. Ale widocznie tak miało być...

JAK JEST Z BIRKIEM?
Z Birkiem stosujemy metodę "a kuku" :)
CO TO ZA METODA?
Prosta i nic nam nie jest potrzebne aby pozytywne nastawienie! :) Chowamy mu się w czasie naszych spacerów, dbając oczywiście o bezpieczeństwo malucha.
KIEDY i JAK ZACZĄĆ?
Jak macie tydzień malucha w domu to jeszcze poczekajcie, niech nabierze pewności siebie i wie że jest bezpieczny. Jak macie już dużego psiaka- TERAZ! Idźcie do lasu, na polankę. Gdy pies odejdzie trochę dalej- HOP- za drzewo. I cisza. Obserwujcie go. Powinien zacząć się rozglądać aby was znaleźć. Jeżeli idzie w złą stronę wołajcie po imieniu lub gwiżdżcie. Wtedy łatwo was znajdzie , wtedy warto dać mu nagrodę. Możecie również tą zabawę podpiąć pod szkolenie klikerem.
UNIKAĆ:
-najlepiej innych ludzi, aby pies się nie pomylił i nie pobrudził płaszczyka pani idącej do pracy;
-niebezpiecznych ulic;
-placów zabaw (dzieciaki mogą się wystraszyć jak milusiński bez opieki zajrzy do nich, dlaczego tak piszczą :))


POLECAMY :)

Na łóżku czy nie na łóżku?

Słysze różne opinie ludzi czy pies powinien spać na łóżku czy nie. Wiadomo im mniejszy pies to ma piękniejsze oczka i go wpuszczamy na łóżko. Z większymi już różnie to jest. Niektóre mogą bo jest duże łóżko i grzeją w nocy, niektóre nie bo zrzucają sierść.

A jak jest u Nas? 
Birek nie wchodzi na łóżko. Z kilku powodów. Narazie jest 13 kilogramowym psim dzieckiem, pięknym, czystym (zazwyczaj). Ale co będzie potem? Będzie ważył nawet do 50 kilogramów, nie zawsze jego jasna sierść będzie czysta i pachnąca. Druga sprawa sam jako 2 miesięczny malec wybrał swój kocyk zamiast łóżka. Po pierwsze przez jego grubą sierść ciągle jest mu gorąco- więc zazwyczaj leży pod drzwiami na płytkach. Po drugie- kocyk-TAK! jedynie gdy jest mokry i w nocy gdy patrzy czy jesteśmy, lub jest czas aby nas budzić swoim wycio-ziewem ("Auuuu!"- czy jakoś tak :)). Na łóżko zdarza mu się wejść, gdy nas nie ma w domu. Niestety nie pozostaje to niezauważone gdy jego zabawki i nóżki kurze walają się po kocu. :) Mamy zdrową równowagę. Pies wie co może co nie. Wiem, że zostając sam szuka naszego zapachu. A na łóżku ma całą "perfumerię" nas. Godzimy się na to. Ale spanie z moim chłopakiem i Birkiem było by bardzo kłopotliwe- jedno chrapie, drugie się rozpycha. Chyba wtedy ja przeniosłabym się na kocyś Birsonka :)

Musimy wybrać od początku czy pies może wejść na łóżko czy nie? To od Ciebie i Twojej rodziny zależy czy dasz psu zezwolenie na takie zachowanie. Musisz pamiętać że psy linieją, że często wracają ze spaceru brudne, że mogą na sierści przenosić pasożyty i bakterie. Później częstsze pranie pościeli.. Z drugiej strony nie dziwie się Wam jeżeli śpicie z psem. No bo wiadomo to przyjaciel nasz i dlaczego nie? Dlaczego ma wam nie grzać nóżek gdy śpicie, dlaczego macie nie czuć się bezpiecznie gdy wasz pupilek wyleguje się tuż obok Was? Wszystko jest dobre w granicach rozsądku. Pamiętajcie, aby konsekwentnie wychowywać psiaka. Jeżeli zawsze było mu wolno leżeć na łóżku, a dziś chcesz pobyć sama czy masz gości i pies musi zejść. Może bronić swojego terytorium i przyzwyczajeń. Oczywiście psiaki są mądre i do wszystkiego można ich przyzwyczaić ale potrzeba trochę czasu do tego. Pies nie rozumie naszej mowy i wasze gadanie do niego nic nie pomoże (no chyba że wy trochę puścicie emocji).



A Wy śpicie ze swoim sierściuszkiem?

sobota, 7 listopada 2015

APLIKACJE PSIARZY- dingdog


Spotkałam się z bardzo ciekawą apką: DINGDOG. I zaczęłam zastanawiać się czy w dzisiejszym świecie chcąc pobyć z naturą: wyjść na spacer z psem musimy włączać kolejnych milion aplikacji? Myślę że tą aplikację warto ściągnąć.

CO TO JEST DINGDOG I DO CZEGO SŁUŻY?
Służy do „namierzenia” osób które w tej chwili są na spacerze ze swoim pupilem. Jak mamy psa uspołecznionego który uwielbia inne psiaki jest cudownie! A jak psiak nie lubi większości swoich znajomych psów? Też dobrze! Wiemy kto idzie i czy musimy omijać. Gdy zakładamy konto w serwisie możemy wyszukać psiarzy z okolicy np. po rasie czy właścicielu psa. Gdy już się ubierzesz możesz powiadomić wszystkich spacerujących że wychodzisz ze swoim psem, odbierać zaproszenia na spacer lub je dawać. Serwis jak dla mnie jest genialnie ułożony- taki facebook dla psów J Możesz publikować zdjęcia, podawać newsy o swoim pupilu czy brać udział w konkursach!!




 
PLUSY:
+ w mojej ocenie mając szczeniaka będę wiedziała gdzie mam iść aby spotkać innych psiarzy, aby go resocjalizować;


+ mogę się pochwalić wszystkim co pies umie, mogę zdobyć cenne doświadczenie od innych;
+ Birek może poznać nowych przyjaciół (zresztą ja też);
+ nie wszystkie psy Birka lubią, tzn. Yorki od maleńkości go dosyć mocno podgryzają, a niektóre atakują- będziemy mogli je omijać;
+ powiadomienia o szczepieniach i odrobaczaniach;
+ możliwość wstawiania zdjęć i obserwacji jak pupil już urósł;
+ 10% z abonamentu ląduje do potrzebujących zwierzaków
+ polski produkt!
MINUSY:
- niestety tylko pół roku mamy wersje testową- darmową;
- wiadomo, ktoś może nas namierzyć, napaść;


czwartek, 5 listopada 2015

NASZ WYPADEK

No cóż, parę postów niżej była notka o bezpiecznej podróży z psem.
 I jako że mieliśmy ostatnio mały wypadek (ja, chłopak i Birek) parę rad od serca:
1) Pasy, pasy, pasy! Jakby nie pasy wszyscy troje polecielibyśmy przez okno, co mogło się równać albo wózkiem, albo ostatnim dniem.. Jak Wam szkoda 20 zł na pasy dla psa to sobie pomyślcie. Mały był zapięty, uderzył się łapkę i mocno przestraszył. Na szczęście nie boi się jeździć..
2) Powiadomienie policji że w samochodzie przebywa pies. Może pomyślicie że to głupota, ale nie.. Gdy nas się pytali ile osób jechało- trzy. My i pies. Trochę głupio zabrzmiało powiecie ale pomyślcie że powinni sprawdzić co z psem.. Jest to przez nasze prawo traktowane jako "dobro rzeczowe", czyli przedmiot rzeczowy. Nie musicie się bulwersować że pies nie jest przedmiotem itd. Prawo tak już go określa, a Wy musicie określić czy nic mu nie jest, czy wszystko jest w porządku i najlepiej dopytać się czy jest zmianka w protokole o psie (jeżeli nie daj boże, źle się czuł za tydzień, dwa możecie ubiegać się o odszkodowanie, ale najlepiej po wypadku pójść do Weta).
3) Pamiętajmy o psychice psa. Naprawdę psiak przeżywał i po zderzeniu przytulił się do miśka mocno i lizał stłuczoną łapkę. Odjechaliśmy lawetą więc musieliśmy się przesiąść, przed tym krótki spacer i zabawa. Wiem że ciężko. I może wam się wydawać że mówię głupotę. Ale tak cała obolała głaskałam go, bawiłam się i spacerowałam. Może dlatego nie czuje tego urazu do aut..


PAMIĘTAJCIE O BEZPIECZEŃSTWIE SWOIM I WASZYCH BLISKICH- LUDZI I ZWIERZAKÓW !!!

KONG, nie tylko zabawka

Pierwszy raz gdy usłyszałam słowo KONG pomyślałam CO TO KURNA JEST? Kolejna zabawka na której jakaś głupia firma chce zedrzeć od psiarzy forsę. 

No ale później oczywiście się skusiłam (to było jakieś 4 lata temu - więc kongi były oszołamiająco drogie i mało spotykane). Kupiłam swojego pierwszego gryzaka- KONGa. Moja Nelka była wtedy dość pobudzona, myślała że to kolejna nudna zabawka, która po dniu się znudzi i wyląduje w kącie z innymi. No i nie miała racji.. Kong jej służy do dziś. Nie jest zniszczony, cały czas wypada z niego jakiś chrupek, no i Nela się cieszy jak szczeniak :)

A jak było z Biru? 
Już wiedziałam że dostanie w pierwszych dniach swojego pobytu u nas KONG- kule-smakule, level 1. :) Dawaliśmy mu powąchać smakołyki, a potem je wrzucaliśmy do kuli. Wiedział że zostają w środku, więc musiał się dowiedzieć jak je wyciągnąć. Najpierw było podgryzanie i drapanie. Czasami w trakcie drapania coś wyleciało - AHAAAA- czyli jak będę poruszał kulą, będą smakołyki. Naprawdę kula zajmowała go nawet przez 2h (!!!) na szczeniaka który się nudził bawiąc 5 minut inną zabawką byliśmy zadowoleni z efektów "zajęcia psa czymś pożytecznym". :) Kula oczywiście teraz ma coraz mniejsze oczko i coraz mniej smakołyków wypada, ale malec uczy się cierpliwości i naprawdę długo może turlać kulę.

Druga zabawka.
Pewnego dnia spotkaliśmy wyprzedaż w sklepie zoologicznym i kong-gryzak w atrakcyjnej cenie. Wiedziałam że muszę go mieć! Małemu ciągle chciało się gryźć, więc dlaczego nie miałby dostawać nagrody za to że gryzie odpowiednią rzecz? Oczywiście został kupiony i przywieziony do domu. Podobnie jak z kulą-smakulą pierwszy raz napełnialiśmy ją przy Birku. Załapał jeszcze szybciej o co chodzi i miał kolejną zabawkę, która "daje jeść" :)

Trzecia zabawka.
Hantelek z dziurką z którego zrobiliśmy kong :) każda zabawka która ma dziurkę/oczko może służyć jako KONG. Więc i my zrobiliśmy ze zwykłej zabawki za 8 zł KONG dobrej jakości :) co prawda z hantelkiem ma najwięcej "ciężkiej roboty", ale daje radę. :)Napełnialiśmy go z początku kruszonką, aby z łatwością się wysypywało, teraz już nie ma tak łatwo. :)

Następne?!
OCZYWIŚCIE!! Mały rośnie i jego móżdżek też. Lubi to, a my lubimy to z nim. Myślimy o większych kongach, innych levelach. Myślę że za miesiąc/półtora pochwalimy się nowymi zabawkami :)



ZALETY :
- zmniejsza szczekliwość;
- ogranicza niszczycielskie nawyki;
- leczy lęk przed samotnością;
- bardzo wytrzymała
- duża różnorodność typów i rozmiarów;
- nadają się do aportowania
- większość odbija się od podłoża;
- zwiększa inteligencje psa;


WADY:
- moim zdaniem cena niektórych jest dość duża; nie są dostępne w każdej grupie społecznej;
- sprzedawcy kongów, no niestety mieliśmy sytuacje gdzie Pan wciskał nam kong za 130 zł o wielkości morki Birka...
- często właściciele zastępują swoją obecność KONGiem... Przykre a prawdziwe...

JAK WYBRAĆ KONG?











CZY POLECAMY?

Oczywiście polecamy! Ja wiem że niektórych poprostu niestać na wydatek 80 zł za zabawkę. Ale ja bym poprosiła wszystkich którzy to czytają. Niech psiak ma jednego konga; niech się rozwija, niech się bawi. Jesz słodycze? Przez miesiąc ich nie jedz. A może palisz? Przestań. Wyjdzie Wam to na zdrowie a psiak będzie miał wieeeeeeeeele radości !! PSIEJ RADOŚCI :)





poniedziałek, 26 października 2015

MYJEMY ZADKI

Jak każdy wie psa się kąpie. Niektórzy twierdzą że szczeniaka powinno się kąpać jedynie gdy jest brudny. Ja twierdzę że zasada 12x12 bierze pod uwagę kąpiel i należy psiaka zaprzyjaźnić z kąpielą.

Jak ja to robiłam?
Gdy któreś z nas idzie się kąpać, drzwi do łazienki są otwarte. Pies oczywiście wchodził i kładł się na dywaniku. Następnym etapem było zainteresowanie malca kąpielą. Czyli my w wannie leżymy, wołamy go i np pokazujemy mu wodę, chlapiemy wodą (aby poznał dźwięk), możemy dać powąchać czy nawet polizać mokrą rękę. Wierzcie mi na początku może być nie ufny, ale jak powtórzymy kilka razy sam będzie ciekawie stał na dwóch łapkach nad wanną i patrzył co tam jest takiego ciekawego. :) Kolejnym etapem było zamoczenie łapek. Tak jakby wszedł w kałużę, zazwyczaj wtedy wchodziłam z nim do wanny, chlapałam, bawiłam się gumowymi zabawkami Birka. Nie zwracał uwagi, że stoi w wodzie. Po kilku dniach odkręcaliśmy po cichu kran. Psiak siedzi w wannie z zabawkami i leje się woda. Później powąchał szampon, a ja umyłam nim sobie ręce. Znał już wszystkie dźwięki i zapachy. Czułam że będzie gotowy na pierwszą poważną kąpiel. Więc nalałam wodę sprawdziłam temperaturę i HYC pies w wannie (oczywiście ze swoją ulubioną świnką). Naprawdę to była miła chwila. Zero szarpania i jakieś ucieczki. Później wytarcie ręcznikiem i sio na posłanie. Po tygodniu zaczęliśmy go trochę dmuchać suszarką. Ale na nim nie robiło to żadnego wrażenia :)

A jak jest dziś? 
Mamy sukcesy spacerowe- wchodzi ostrożnie do rzeczek zmoczyć łapki (oczywiście pod naszą baczną kontrolą), łapie słomki na wodzie i jest kałużowym potworem. Lubi wodę. Wie że w niej można się bawić, ochłodzić. Kąpiele z nim to przyjemność. Oczywiście już przeszliśmy na zasadę "gdy jest brudny i cuchnie". Lubi z nami przebywać w łazience. Zawsze nas trochę podgląda ;)

Co radzę robić?
1) Spróbować mojego sposobu, tak wiem lepiej wsadzić psa do wanny i go myć. Ale to ma się Tobie i maluchowi kojarzyć z przyjemnością a nie koniecznością. Spróbuj, nic nie tracisz! :)
2) Przed kąpielą najlepiej psa wybiegać i poczekać 45 minut aż ochłonie. 
3) Najlepiej psiaka kąpać po ostatnim spacerze. Aby go nie przwiało i aby dobrze przesechł. :)
4) Temperatura do 35 stopni.
5) Najlepiej przygotować wszystko przed kąpielą. Pies się denerwuje i chce już wychodzić a wy szukacie ręcznika itd.
6) Pamiętajmy o szamponie dla psów. Jest wiele rodzajów szamponów i naprawdę jak trafisz na fajne promko to po groszach możesz kupić. Jeżeli np. skończył się a musisz na już wykąpać psa radzę użyć szamponu naturalnego. Np. pokrzywowy lub jajeczny.
7) Musi być zrelaksowany. Co to znaczy? Bez wizyt u weta czy jakiś nieprzyjemnych incydentów.
8) Zwracajmy uwagę na uszy i oczy. W uszy najlepiej włożyć tampony. Pochłaniają wilgoć więc dalej na nieszczęsna kropelka nie poleci :)


Miłej kąpieli i nie zapomnijcie o kaczuszce! :)

Jazda autem

W niektórych sytuacjach psiak musi z Nami gdzieś pojechać np. do rodziców, rodziny, znajomych czy na urlop. To jest normalne chcemy go zabierać wszędzie bo go kochamy. Ale jak to robić bezpiecznie?

Czytając Prawo o ruchu drogowym nie dostaniemy jednoznacznej odpowiedzi co mamy robić i jak. Przepisy mówią jedynie, że zwierze nie może ograniczać widoczności i ruchów kierowcy.  Nie może również wystawiać głowy z okna (pamiętajmy, że wtedy może dojść do zapalaenia spojówek lub uszu)

Jak My to robimy? Kładziemy matę na tylnie siedzenia i zapinamy psa specjalnymi psimi pasami. Birek jest za mały aby siedzieć w bagażniku - bałby się, bo by nas nie widział.

Wczoraj przeżył podróż do Warszawy. Prawie 3 godzinną. Zrobiliśmy mu na tyle super posłanie: kocyk, zabawki, smakołyk. Obok miska. Miał swój kąt. Aby wyjechaliśmy - usnął. Później wszyscy troje mieliśmy postój na psi psi :) A potem dalej poszedł spać. :) Choroby lokomocyjnej nie ma. W podróży czasami chrupał chrupki :P Był strasznie zadowolony a dziś rano podszedł do samochodu i "ja postoje a wy wymyślcie gdzie dziś jedziemy" :)

Pomyślmy teraz o bezpieczeństwie. Pamiętajmy że pies nie powinien siedzieć na siedzeniu pasażera. Naprawdę jak później łapie nas drogówka to nie wytłumaczymy się... Najlepiej małego psa przewozić w transporterze a dużego na tyle lub w bagażniku. Pasy, czy kratka powinna dać mu bezpieczeństwo.

"Boje się jazdy!"- Po pierwsze wytwórzmy w psiej główce pozytywne skojarzenia. O zobacz znalazłam kostkę pod siedzeniem! O nowa zabawka! Patrz co tu jest! - te wydarzenia sprawią że psiak będzie myślał co tu i teraz będzie. a nie co było... Po drugie zaczynajmy jeździć na 15 minutowe przejażdżki kończące się np. wybieganiem na łące, wizytą w lesie. Wtedy psiak kojarzy pojechałem i poznałem nowe miejsca. Fajnieeeeee! :) Po trzecie- nie nastawiajmy się od razu na porażkę. Bądźmy dobrej myśli. Siądźmy z psem na tyle, bawmy się z nim, mówmy. Niech pies czuje tą pozytywną energię! 

"Blehh,blehhh- gdzie są woreczki?!"- Problem lokomocyjny. Pies zwraca. I tutaj Was proszę nie poddawajcie się! Do wszystkiego da się przyzwyczaić :) Moja suczka beagle będąc małą miała straszny problem z jazdą. Trasę 30 km pokonywaliśmy z 6 przystankami czasami. Każdy się denerwował jak miała jechać- że znowu nam zwróci. Później wzięłam problem w swoje ręce! Przed jazdą dość długi spacer, zabawa z psami, HOP i do samochodu. I jedziemy- małe trasy. Na początku km, potem 5, a na końcu było i 120 :) Miała dobre skojarzenia, częsta jazda sprawiła że się przyzwyczaiła- nie patrzyła w okna, tylko zajmowała się zabawką. W ciągu 2 miesięcy pies był "wyleczony". A teraz strach otworzyć drzwi samochodu. Dlaczego? Bo to podobno "jej samochód" :)

BIRKA TORBA PODRÓŻNA:
a) kocyk
b) mata
c) pasy
d) książeczka zdrowia
e) miska z chrupkami
f) zabawki
g) woda
h) kliker i smakołyki
i) smycz


Pamiętajmy również o postojach co 2 godziny na psi psi oraz o matach antysłonecznych w gorące dni! :) 

Miłej podróży :)

wtorek, 20 października 2015

ROZMOWA Z PSEUDOHODOWCĄ

Wiedziałam że ten moment prędzej czy później nastąpi. Jak to na fejsbukach mam polubione parę  Mini Giełd. Sprzedają samochody, wynajmują stancje... i szukają kota. Jakiego kota?



"Ma ktos kotki rasowe bez rodowodow ??????"


Super. Czy to stwierdzenie się nie gryzie? Kotki rasowe bez rodowodu. A co ich czyni rasowymi? Zespół cech poparte RODOWODEM. Oczywiście musiałam skomentować.

"Rasowe bez rodowodu(lub metryczki) ? Takie nie istnieją. Albo kot rasowy z rodowodem albo podworkowiec..."


Lajków oczywiście parę zyskało, trochę poczułam ulgę- że jednak są ludzie którzy przynajmniej ciut znają się na zwierzakach, kynologii.

Oczywiście jednak dzisiaj znalazła się osoba która ma odmienne zdanie.

" Gowno prawda ja mam owczarka bez rodowodu, a jest czyscioszkiem :) "


Czyścioszkiem? Czyli że się myje? [żart] Owczarka bez rodowodu? Czyli owczarkopodobnego psa.

Słowo rasowy jest pojęciem formalnym i wymaga potwierdzenia na piśmie w formie rodowodu, a każdy pies rasowy urodzony w Polsce ma nadany numer w postaci tatuażu i ewentualnie dodatkowo chipu oraz udokumentowane pochodzenie minimum cztery pokolenia wstecz. Psy importowane mogą posiadać tylko chip z numerem wpisanym w rodowód. Pies rasowy posiada rodowód i trwały numer.

No już czułam że będzie się coś działo. Że ta rozmowa nie będzie krótka i rzeczowa.

"Masz psa o wyglądzie owczarka- nie owczarka. Pozdrawiam psy bez rodowodu za 500 zł bo tanie (spójrz obrazek w dół) i ludzi twierdzących że rodowód nie potrzebny- liczy się cena. Sprawdź co hodowca musi zapewnić swoim psom, poczytaj dlaczego mają takie ceny a nie inne.. Wejdź na chwilę na Psia mać! Nie kupuj od pseudohodowców i wierz mi za chwile zmienisz zdanie..."


Ta strona nie jest moja. Chociaż ją wspieram od początków jej powstania. Wiem że jest słuszna i umie przekonać ludzi do słusznego działania. Obrazek pod tym postem to :




Zaczerpnięty ze strony Psia-maciów. Dalej:


" Słuchaj, jak dla mnie to psów w ogole nie powinno sie wyceniać, ale to mniejsza o to, ja miałam kiedyś szczeniaki pekinczyków były pekińczykami i nie miały żadnych popierdolonych rodowodów, dzięki rodowodom hodowle zbijają po prostu dobre pieniądze na zwierzątkach, a co im zapewniają to sama do końca nie wiesz."

No akurat trochę wiem. Hodowle zbijają pieniądze. No wątpie droga dziewczynko. A dlaczego?

Pomyślcie ile wydaliście już na psa gdy miał pół roku. Mnóstwo pieniędzy prawda? Hodowca musi opłacać składki, opłacić udział w wystawach psów, Wet gdy suka jest w ciąży, gdy są małe, jedzenie, dokarmianie maleństw i wiele innych. To nie kosztuje 10 zł ani 100 zł. Na tym się nie zarabia. Uwierzcie mi. To bardziej hobby i miłość.


Pekińczyki były pekińczykami bez rodowodu. Adidas był adidasem chociaż znaczka nie ma. Pamiętam sytuacje gdzie kiedyś ruski na targu sprzedał niedźwiedzia jako psa. Eh...

Lecimy dalej:

" Moje pekińczyki były najlepiej traktowane jak tylko mogły, bo mieszkały u mnie w domu razem z ich mama, a nie w jakichś klatkach. Nie nazywaj mnie pseudohodowca, bo moich psów nie wyceniłam, a nie to co wy "hodowcy", gdzie psy żyją w stodołach, a pózniej sprzedajecie za 2000! Haha."


Psy żyją w stodołach. Tak, idzie Pan z Związku do stodoły wystawiać metryczki psom. Laska puknij się.. Są przepisy, nakazy i obowiązki to nie jest tak robione na partyzanta. A 2 000 zł to dużo - podzielmy na 13 lat i 12 miesięcy. Czyli płacisz mniej niż 13 zł za miesiąc życia Twojego psa. Ludzie zbierają latami na psa, biorą kredyty bo wiedzą jakiego psa chcą, z jakimi cechami i budową ciała. 


Oczywiście Birek pozdrawia ze stodoły:



No i ostatnie zdanie:


"Chodzi mi tutaj o to, że nie każdy hodowca, ktory sprzedaje pieski bez rodowodów, źle je traktuje, a psy mogą być i rasowe bez rodowodu, tak jak w przypadku mojego owczarka i kiedyś pekinczyków "

STOOPPP!! Hodowca sprzedaje psy bez rodowodu? HALOOO! PANIII! Tu są artykuły i kary. 

Z dniem 1 stycznia 2012 r. w życie weszła nowelizacja ustawy o ochronie zwierząt.
1) Ustawa zabrania rozmnażania i handlu zwierzętami, które nie mają rodowodu. Na mocy nowej ustawy sprzedaż psów i kotów spoza zarejestrowanej hodowli, bez rodowodu – jest zabroniona!
2) Zabrania się rozmnażania psów i kotów w celach handlowych. Zakaz nie dotyczy hodowli zarejestrowanych w ogólnokrajowych organizacjach społecznych, których statutowym celem jest działalność związana z hodowlą rasowych psów i kotów. Oznacza to, że handel psami i kotami mogą prowadzić tylko zarejestrowane hodowle. Niestety ustawa nie zdefiniowała istoty stowarzyszeń, w których zarejestrowane są hodowle mogące prowadzić handel psami.
3) Zabronione jest też sprzedawanie zwierząt poza miejscami ich chowu lub hodowli. Oznacza to, że kupujący ma obowiązek udać się po odbiór zwierzęcia do hodowcy. Dostarczanie zwierząt do zainteresowanego lub dokonywanie transakcji w domu pośrednika jest zabronone. Zabroniona jest równiez sprzedaż oraz kupowanie zwierząt na targowiskach, giełdach itp.
4) Zwierząt, nie pochodzących z zarejestrowanych hodowli, nie wolno sprzedawać. Można je przekazywać JEDYNIE za darmo

P
otem stwierdziłam że jednak tej Pani nie przekonam... Wie lepiej... Bo przeciecież nic złego nie robi.. Nic wogóle nic...



12x12 metoda poznawcza


Każdemu młodemu psu do 4  miesiąca życia należy pokazać jak najwięcej nowych rzeczy. 
Jest to metoda Pani Margareth Hughes zwaną ZŁOTĄ 12. 

Szczeniak powinien:
1. poznać co najmniej 12 różnych powierzchni: trawa, beton, śliska podłoga....
2. bawić się minimum 12 różnymi przedmiotami: gryzaki, piłki, piszczące zabawki...
3. poznać co najmniej 12 różnych miejsc: las, łąkę, parking samochodowy...
4. poznać co najmniej 12 różnych odgłosów: płaczące dzieci, odkurzacz, dźwięki samochodów...
5. bawić się z co najmniej 12 różnymi osobami: dzieci, osoby starsze, osoby poruszające się o lasce...
6. poznać co najmniej 12 szybko poruszających się przedmiotów: samochód, motor, rolki…
7. sprostać co najmniej 12 różnym wyzwaniom: wejść do metra, pokonywanie niskich przeszkód (np. agility), zejść ze schodów...
8. być dotykanym przynajmniej w 12 różnych miejscach przez właściciela i rodzinę: głaskanie za uszami, wkładanie ręki do pyska, dotykanie nosa...
9. jeść z co najmniej 12 różnych pojemników: miski plastikowe i blaszane, z ręki, kongi
10. bawić się z co najmniej 12 różnymi psami: szczeniakami i dorosłymi, dużymi i małymi, psami i sukami...
11. zostać przynajmniej 12 razy samemu z dala od rodziny i opiekunów, przez około 4-45 minut (stopniowo wydłużamy czas)
12. przynajmniej 12 razy być przewiezionym samochodem lub innymi środkiem komunikacji

Nam udało się już spełnić naszą 12stkę przed 3cim miesiącem życia :)




I uważam że to bardzo mądra i sensowna metoda. Szczeniak ma nowe wrażenia, poznaje świat, wie że to jest normalne. :)
warto spróbować to nie tylko na szczeniaku! Może właśnie Wasz dorosły pies też niektórych rzeczy nie widział i warto mu pokazać. Na początku może być lekki stresik np. jak nie widział nigdy osoby która niesie drugą na barana- dla psa to już potwór, ktoś inny. Nie wiadomego pochodzenia. Warto mu wtedy pokazać że to dwoje ludzi. Podejść do nich, oczywiście zapytać się czy mogą chwile zatrzymać się i wtedy najlepiej przywitać się, my dajemy smakołyk i możemy odejść. Psiak będzie spokojny a zarazem zadowolony że poznał nowe doświadczenia.

SERDECZNIE POLECAM! :)

piątek, 16 października 2015

Stań, przeczytaj, popłakaj...



Niewiele pamiętam z miejsca, gdzie się urodziłem. Było ciasne i ciemne i nigdy nie bawiliśmy się z ludźmi. Pamiętam mamę i jej miękkie futro, ale chorowała i była bardzo chuda. Miała niewiele mleka dla mnie, moich sióstr i braci. Większość z nich nagle umarła i strasznie za nimi tęskniłem. Pamiętam dzień kiedy zabrano nas od mamy. Byłem taki smutny i wystraszony. Dopiero co pojawiły się u mnie pierwsze ząbki i jeszcze potrzebowałem mamy.


Biedna mama, była taka chora i ludzie powiedzieli, że chcą wreszcie otrzymać pieniądze i że mają powyżej uszu bałaganu, który robiliśmy. Tak więc, któregoś dnia załadowano nas do skrzyni i wywieziono. Zostało nas tylko dwoje. Przytulaliśmy się do siebie i strasznie się baliśmy. Nikt nie przyszedł nas pocieszyć. Tak dużo było nowych obrazów, dźwięków i zapachów!


Trafiliśmy do sklepu zoologicznego, gdzie były różne zwierzęta! Jedne gwizdały, inne miauczały, a jeszcze inne piszczały... Razem z siostrą zostaliśmy zamknięci w ciasnej klatce. Słyszeliśmy obok skomlenie innych szczeniąt. Widzieliśmy ludzi patrzących na nas - lubię tych małych ludzi - dzieci. Były takie słodkie i wesołe. I chciały się ze mną bawić! Dzień po dniu spędzaliśmy w małej klatce, czasem ludzie stukali w szybę, czasem ktoś nas podnosił i pokazywał ludziom. Niektórzy byli przyjacielski i delikatni, inni sprawiali nam ból. Często słyszeliśmy jak mówią "Och, one są takie słodkie! Chcę jednego!", ale potem odchodzili. Moja siostra umarła następnej nocy, kiedy w sklepie było ciemno. Położyłem głowę na jej futerku i czułem jak życie opuszcza jej małe, chude ciałko. Kiedy rano wyciągali ją z klatki mówili, że była chora i powinna być sprzedana za niższą cenę i szybko opuścić sklep. Ja też miałem być sprzedany taniej. Nikt nie zwracał uwagi na mój cichy płacz, kiedy wyrzucili moją małą siostrzyczkę.


Potem przyszła do sklepu rodzina i kupiła mnie! Co za szczęśliwy dzień! Teraz już wszystko będzie dobrze! To są bardzo mili ludzie. I naprawdę mnie chcieli! Kupili mi miskę i dobrą karmę, a mała dziewczynka nosiła mnie delikatnie. Tak bardzo ją kochałem! Jej mama i tata mówili, że jestem słodkim i dobrym pieskiem! Nazwali mnie Angel. Uwielbiałem lizać moich nowych ludzi. Bardzo się o mnie troszczyli. Byli kochający i czuli. Uczyli mnie co dobre, a co złe, dawali mi pyszne jedzenie i dużo, dużo miłości! Niczego więcej nie chciałem, jak tylko podobać się im. Bardzo kochałem małą dziewczynkę i uwielbiałem się z nią bawić.


Potem poszliśmy do weterynarza. To było bardzo dziwne miejsce i bałem się. Dostałem kilka zastrzyków, ale moja mała dziewczynka trzymała mnie delikatnie i powiedziała, że wszystko będzie dobrze, więc się odprężyłem. Weterynarz musiał powiedzieć mojej rodzinie coś złego, bo wyglądali bardzo smutno. Słyszałem coś o ciężkich wadach, dysplazji i o moim sercu.... Słyszałem jak powiedział coś o dzikich hodowcach i o tym, że moi rodzice nie byli badani. Nie wiedziałem co to znaczy, ale to było okropne patrzeć jak moja rodzina jest smutna. Ale nadal mnie kochali i ja kochałem ich tak bardzo!




Miałem już 6 miesięcy. Inne szczenięta były krzepkie i rozbawione, a mnie każdy ruch sprawiał ból. Ból nigdy nie znikał. I ciężko mi było oddychać gdy tylko trochę pobawiłem się z moją małą dziewczynką. Bardzo chciałem być silnym psem, ale po prostu nie dawałem rady. Kilka razy byłem u weterynarza, ale zawsze wizyta kończyła się słowami "genetyczne" i "nic nie można zrobić". A ja tylko chciałem czuć na skórze promienie słońca, biegać i bawić się z moją rodziną!




Ostatnia noc była najgorsza. Nie mogłem nawet wstać i napić się wody, tylko krzyczałem z bólu... Próbowałem być silnym szczeniakiem, takim jak wiedziałem, że powinienem być, ale było to strasznie trudne. Pękało mi serce, gdy widziałem smutek dziewczynki, i gdy usłyszałem słowa mamy i taty "chyba już czas". Zanieśli mnie do samochodu. Wszyscy płakali. Byli tacy dziwni, a ja nie wiedziałem dlaczego. Czy byłem niegrzeczny? Próbowałem być dobry i kochający, co zrobiłem źle? Ach, gdyby tylko ten ból ustał. Nie mogłem nawet polizać łez na twarzy małej dziewczynki. Stół u weterynarza był taki zimny. Bałem się... Wszyscy ludzie płakali w moje futerko. Czułem jak bardzo mnie kochali. Z wysiłkiem polizałem ich ręce. Nawet weterynarz nie spieszył się dzisiaj i był bardzo serdeczny. Był delikatny. Mój ból się zmniejszył. Mała dziewczynka trzymała mnie delikatnie, lekkie ukłucie.... Dzięki Bogu, ból znika. Czuję głęboki spokój i wdzięczność. Sen: widzę moją mamę, moich braci i siostry na wielkiej, zielonej łące. Wołają do mnie, że tam nie ma bólu, tylko spokój i szczęście, więc mówię mojej ludzkiej rodzinie do widzenia w jedyny możliwy dla mnie sposób - lekkim machnięciem ogona i lekkim węszeniem. Chciałem z nimi spędzić wiele szczęśliwych lat... To nie powinno się stać! Zamiast tego przysporzyłem im tylko wielu zmartwień... - Widzisz - powiedział weterynarz - wiele szczeniąt nie pochodzi od porządnych hodowców. Ból zniknął i wiem, że minie wiele lat zanim ponownie zobaczę swoją ludzką rodzinę. A mogło być całkiem inaczej....



czwartek, 15 października 2015

"Mój pies na smyczy się wybiega!"

-Mój pies na smyczy się wybiega, jest już stary- ma 4 lata. A od małego przyzwyczajony do tego.
-Jak to wybiega?
-No robimy tutaj wokół parku okrążenie i w domu jest już spokojny.
-Raz dziennie?
-Nie dwa.
- Przecież te psy lubią węszyć i są aktywne!
-A co ja mam mu kupować codziennie mysze i wypuszczać , żeby łapał? Oszalała Pani?!


"Mój pies na smyczy się wybiega!" tak właśnie usłyszałam od Pani +/- 60 lat. Na polanie z dala od ludzi. Gdzie nikt (oprócz psiarzy) nie chodzi. Było mi żal tego "starego" jamnika.

Później dowiedziałam się że od 2 miesiąca życia pies jest na smyczy! Później Pani poradziła mi żebym trzymała go na smyczy najlepiej tej "zwijanej" bo pies ma więcej przestrzeni do biegania...

COOOO?!
Flexi i bieganie? Wokół? Niej? 

Od razu mówię: nie jestem zwolenniczką biegania psa "samopas". Jestem zwolenniczką mądrej tresury. 


Nie mogę uwierzyć. 

1) Rasa- jamnik : stworzona do niuchania i wąchania. Uwielbia każdy zapach. Mają to w genach. Wchodzić w nory, płoszyć ptaki. Więc trzeba im dać coś "do roboty". Może piłka. Może dysk. Może cokolwiek od "wybiegania się na smyczy FLEXI"...
2) Socjalizacja: każdy pies chce się przywitać z drugim psem. To normalne. Nie dając mu tegopies nie wie co sądzić o drugim psiaku.
3) Zabawa: nie wychodzę z Biru tylko na siku! :) dla psów spacer powinien mieć w sobie zabawę, siku, integracje i dopiero spacer do domu. Wiele osób wychodzi z psem tylko siku i do domu. Bo pies zrobił swoje. To są zwierzęta! One uwielbiają być na zewnątrz! Bawić się z psimi kolegami! Ganiać za piłką! 
4) Smycz: jeżeli uważacie że smycz flexi jest taka cacy bo pies ma 5 metrów a nie 2 metry do "biegania" jesteście w błędzie. Smycze zwijane były wymyślone na potrzeby myśliwych, żeby dojść po "sznureczku" do psa i zwierzyny. Pies nie myśli o tym że jak weźmiecie smycz zwykłą o długości 2 metrów to kiepski będzie spacer bo on nie pobiega. Dla niego spacer to spacer. Jest ciekawy co się na nim wydarzy a nie w co się "ubierze".
5) Starość: 4 lata starość? U jamników? Jamniki żyją około 15-16 lat..



Wniosek: Nie kłóć się z człowiekiem który ma "dłużej" psa od Ciebie (albo tak mu się wydaje)
i tak wie lepiej :)


poniedziałek, 12 października 2015

KOMENDA - poproś!

Do treningu potrzebne będzie:
- kliker
- smakołyki
- komenda- SIAD
- dużo pozytywnej energii :)))

Co robimy?
Każemy psiakowi usiąść gdy siada, delikatnie podtrzymujemy prawą ręką zadek mając w tej ręce również kliker. Pokazujemy mu smakołyk, niech sobie wąchnie :) . Gdy jest zainteresowany smakołykiem trzymamy go pod nosem i podnosimy lekko do góry, oddalając delikatnie rękę. Mówimy przy tym: "Poproś" lub "proś". Pies powinien się oderwać od ziemi łapkami- KLIK- smakołyk. Powtarzamy. Najlepiej drugiego dnia powtórzyć i po 10 minutach zrezygnować z ręki na zadku.

Czego nie robimy?
Pies musi czuć się bezpiecznie.- ta ręka na zadku temu służy. Często pies nie ma zaufania do nas więc będziemy musieli delikatnie go tylko muskać ręką. Uważajmy żeby nie poleciał do tyłu lub w bok, ponieważ może się wystraszyć. Czasami pies wstaje i zaczyna skakać w trakcie tresury. Niestety to nasza wina, pies "prosi" na stojąco, a powinien najpierw siąść. Więc wracamy do punktu wyjścia-SIAD-PROŚ. :)


Metoda na Birka: Birek jako że jest wielkim łakomczuchem gdy mówiliśmy WSTYDŹ SIĘ, podnosił dwie łapy. Uznaliśmy że będziemy go wtedy nagradzać podwójnie- smakołykiem i tarmoszeniem. Dodawaliśmy potem komendę POPROŚ. Minusy są takie że na początku nie rozróżniał komend. Ale bardzo szybko potem skojarzył za co dostaje smakołyk a co mówimy. :)

Pochodzenie psa na podstawie DNA oraz wyzwania dla poszczególnych typów ras

Jak doskonale wiecie każda rasa różni się swoim wyglądem, zachowaniem czy temperamentem.

To bardzo Nam sprzyja, ponieważ kupując psa możemy mieć już jakiś wgląd na jego charakter, czy na wielkość. Łagodne labradory są kupowane dla małych dzieci, owczarki do obrony, yorki do towarzystwa. Dużo możemy zaplanować już w wyborze konkretnej rasy.

Omówimy dziś parę kwestii odnoszących się do ras.


Słyszeliście może o rasach pierwotnych?
Tak, Biru jest taką rasą. Ale co to oznacza? To oznacza że w jego DNA niewiele różni się od wilka. Uważa się też te rasy wywodzą się bezpośrednio od pierwszych psów domowych.

Są też psy myśliwskie.
Psy wtedy są myśliwymi, którzy poszukują swych ofiar za pomocą wzroku, węchu lub obu tych zmysłów, zwykle biegną przed myśliwymi. Aby zaspokoić ich potrzeby węszenia można przed spacerem porozrzucać stare ubrania członków rodziny i kazać im szukać. Pamiętajcie że 15 minut węszenia to 2 godzinny spacer- dla nich to przygoda nie tylko fizyczna ale i psychiczna. Muszą myśleć, dopasowywać elementy układanki. Może być również "pogoń za przynętą" . Czyli wiążemy np kawałek szmatki czy jego zabawkę czy cokolwiek innego i ciągniemy za ziemią. Gwarantuje że dla nich będzie to świetna zabawa!

Inną grupą są psy pasterskie.
 Nie zabijają one zganionych przez siebie zwierząt, lecz po prostu utrzymują je w jednym miejscu na pożytek właściciela różnymi sposobami (przez kąsanie łap, szczekaniem, przez ruch czy spokojem i obserwacją). Zaganianie dla psiaków jest pracą, wręcz celem. One nie mogą błąkać się po ogródku! Ale świetne są w frisbee! Uwielbiają również różne tory przeszkód!  Lub flyball. Napewno coś twój psiak pokocha!

I psy obronne.
Po co nam takie? No aby nas bronić, nasz dom, podwórko. Te psy mają naprawdę dużo energii. Zresztą robią dużo szumu przez szczekanie oraz wiedzą co mają robić jak Nas ktoś zaatakuje. Polecam super trening o nazwie :Schutzhund: . Mało popularna w Polsce. Łączy tropienie, posłuszeństwo i umiejętności obronne psa. Dla psa to mega wyzwanie połączyć wszystkie te zjawiska w jedno! A wyzwanie=uspokojenie wrodzonej energii psa. :)



sobota, 10 października 2015

3 miesiące.

Tak, mam miesięcznice! :) Mam całe 3 miesiące, waże 8,20 kg (jak przyszedłem do domu Pańci i Pana miałem zaledwie 4,10 kg) :)

Nauczyłem się komend:
-siad
-leżeć
-wstydź się
-łapa
-i od niedawna: poproś

Sikam grzecznie na dworze i nauczyłem się bawić z kolegami i koleżankami. Lubię ryż i troszkę kurczaka, no może bardziej niż lubię. Moi "pańciowie" nauczyli się porządku i mają świadomość że lubię jeść papier :)

Lubię też sucharki.
I swoje zabawki.
I swój kocyk.
I swoich właścicieli.

Jestem już taaaaaaaaki duży! :)



KOMENDA- łapa!

Do treningu potrzebne będzie:
a) smakołyk
b) kliker
c) nauczona sztuczka wstydź się!
d) dużo pozytywnej energii!!! :)

Co robimy?
Każemy psu siąść, potem wstydzić się - swoją dłoń trzymamy dość nisko aby pies mógł jej "przypadkowo" dotknąć. Dotyka, KLIK, smakołyk. Dodajemy komendę słowną: "Łapa!". Im więcej powtórzeń tym łapa powinna mniej "przypadkowo" dotykać naszą rękę :)

Czego nie wolno nam robić?
Samemu brać łapy, trącać o nią lub dawać przysmak bez dotknięcia naszej ręki.

Częsty problem!
Szczeniak nie trąca mojej ręki łapą tylko nosem- Zignoruj to zachowanie: nie nagradzaj i nie karć. Kiedy pies zbliży nos do twojej ręki, zabierz ją. Nagradzaj za każde dotknięcie łapą, nie zaależnie czy trąca Cię również nosem, czy nie.